Z nich właśnie przygotujemy największą ilość posiłków na zimno i na ciepło, wytrawnie i na deser.
Zdecydowanie najlepiej od kur wiejskich, ze sprawdzonego źródła, z czystego terenu (nieprzemysłowego).
Najlepiej poszukać stałego dostawcy / rolnika i raz na 2-3 tygodnie zakupić hurtową ilość jaj.
W awaryjnych sytuacjach możemy wspomagać się jajkami z marketu
i wybierać te od kur karmionych naturalnie. Według symboli na nich podanych:
- „0” – jaja z chowu ekologicznego, kury są hodowane
w tradycyjnym gospodarstwie (nie podaje się im antybiotyków
i innych leków, a karma pochodzi z upraw ekologicznych), - „1” – jaja z wolnego wybiegu, kury tak jak w gospodarstwie ekologicznym mogą poruszać się swobodnie po terenie (ich pożywienie nie podlega ścisłej kontroli pod kątem ekologicznego pochodzenia),
- „2” – jaja pochodzące od kur z chowu ściółkowego, mogą poruszać się po specjalnym kurniku, ale nie wychodzą na zewnątrz (podaje się im specjalne karmy, niewykluczone, że
z antybiotykami), - „3” – jaja z chowu klatkowego – kury całe życie przebywają
w klatce (podaje się im specjalne karmy, niewykluczone, że
z antybiotykami).
Warto mieć w lodówce jajka ugotowane na twardo. To znakomita baza do szybkich past, dodatek do sałatek lub awaryjne rozwiązanie na keto śniadanie czy kolację. Wystarczy garść sałat i mamy pożywny posiłek gotowy.
Zachęcam także do poznawania jaj gęsich, kaczych czy przepiórczych. To może być super odkrycie nowych jajecznych walorów smakowych!